Poniżej przedruk świetnego tekstu z nauczycielskiego bloga Got It! o problemach, jakie napotkać możemy w życiowych sytuacjach, jeśli uczymy się angielskiego tylko z książek, ale nie ćwiczymy mówienia w tym języku.
Wpadła mi w ręce świetna komiksowa historyjka.
Tarzan, zobaczywszy piękną Jane, szykuje w myślach przemowę sunąc do niej na lianach. I to nie byle jaką przemowę – ma być szarmancko, elokwentnie, z zaznaczeniem wysokiej funkcji społecznej. Wreszcie dociera na gałąź, na której znajduje się ukochana, zbiera się na odwagę, i…. no właśnie. Strach, wstyd, obawa przed porażką, a może mieszanka wszystkich tych odczuć sprawiają, że jedynym, co nasz Tarzan potrafi wydusić z siebie, jest „Ja- Tarzan, ty- Jane”. I tyle. Po sprawie.

Rozśmieszył mnie ten komiks, ale i wprawił w zastanowienie: skąd ja to znam? Przecież właśnie tak zazwyczaj wyglądają początki tworzenia wypowiedzi w języku obcym! Uczymy się pewien czas, zapamiętujemy słówka, zwroty, sklejamy je gramatyką, piszemy, czytamy. A gdy trzeba POWIEDZIEĆ – nic. Blokada.
W głowie wprawdzie jest pomysł, ale wygłosić go, wyartykułować drugiej osobie, czy, jeszcze gorzej – grupie, niemożliwe. I tak oto, mój Tarzan stał się niejako symbolem ucznia- nieśmiałka, czującego gulę w gardle, gdy tylko musi się WYSŁOWIĆ.
Co zrobić? Jak takiemu nieśmiałkowi pomóc? Jak przełamać tę wszędobylską barierę przed mówieniem w języku obcym? Tarzana powstrzymał strach/ wstyd/ poczucie niekompetencji.
No i Jane- ten drugi człowiek, który- chociaż być może też potrafi niewiele, jest jednak słuchaczem, a co za tym idzie- może OCENIAĆ.

Czy zatem, aby zniwelować negatywne uczucia powstrzymujące początkującego ucznia przed wygłoszeniem zdania, należy wyeliminować czynnik stresogenny, czyli odbiorcę? Czy wniosek wydaje się być aż tak prosty?
Można dojść do całkiem kontrowersyjnego początkowo stwierdzenia, że, w określonych okolicznościach, biorąc pod uwagę wiek osoby uczącej się (w końcu wiadomo, że im uczeń starszy, tym wstyd przed porażką, a więc i blokada, są większe) i przy założeniu potraktowania tego, jako wyłącznie fazy rozbiegu – takie „gadanie do siebie” może być nie najgorszym rozwiązaniem.
Tylko jak się taki Tarzan ma do tego zabrać? Mówić do lustra – trochę bez sensu, brak informacji zwrotnej.
Nagrywać się i odsłuchiwać? Nieźle, chociaż zachodzi ryzyko wdrukowania błędów – słuchamy i powielamy własne pomyłki.

Online z nauczycielem – dla niektórych, być może ten całkiem nowy sposób nauki będzie rozwiązaniem. Monitor daje poczucie wyodrębnienia, pozwala przybrać wirtualną pozę, a lektora traktować jak, powiedzmy, awatara.
Ale co ze 100% Tarzanem z angielskiego – takim, co to nie da rady patrząc komuś w oczy? Jak tu wystartować z mówieniem, jak zacząć?
Dla takich nieśmiałków też jest rozwiązanie- „pogawędki” z programem. Taki sposób nauki, którego zasadą jest mówienie wcześniej usłyszanych i przeczytanych słów, wyrażeń, zdań, które, przetworzone przez program komputerowy, wrócą do nas z informacją: „źle/ dobrze powiedziane”. Bez stresu, bez oceniania, czysta technologia.
„Spodobał mi się ten pomysł: jest ciekawym dopełnieniem tradycyjnego modelu przyswajania języka i dla wielu, zwłaszcza dorosłych uczniów, może być skutecznym pasem startowym do przełamania blokady przed mówieniem. „
Pomysły na taki kurs już są, można je znaleźć chociażby na speakingo.com, gdzie nauka odbywa się poprzez interakcję z komputerem: Tarzan poznaje, powtarza, utrwala i przetwarza wypowiedzi – od najprostszych, poprzez trudniejsze, skończywszy na poziomie zaawansowanym.
W każdym momencie otrzymuje informacje o poprawności wymowy i postępach, nie ogranicza go czas, czy pora dnia: uczy się mówiąc. MÓWIĄC. Wyprodukowanie wypowiedzi jest warunkiem przejścia do kolejnego poziomu- wszystko w wygodnym miejscu, z laptopem/ smartfonem, kawką – bez obawy, Jane nie słyszy.
A do tego, nie trzeba sobie zawracać głowy gramatyką – jest ona niejako przemycana w wypowiedziach, poprawności nabywa się poprzez powtarzanie.
Spodobał mi się ten pomysł: jest ciekawym dopełnieniem tradycyjnego modelu przyswajania języka i dla wielu, zwłaszcza dorosłych uczniów, może być skutecznym pasem startowym do przełamania blokady przed mówieniem.

Jeśli program zapewni nas, że nasz sposób wysławiania się jest OK (a tak musi być, żebyśmy mogli realizować kolejne punkty kursu), wpłynie tym samym na zwiększenie pewności siebie, i w rezultacie, być może zmotywuje do przeprowadzenia pogawędki, choćby najkrótszej (nie od razu Rzym zbudowano) z drugim człowiekiem – a o to przecież chodzi.
Wieloletnie doświadczenie w pracy z dorosłymi pokazuje, że to w tej właśnie grupie znajduje się największy odsetek Tarzanów – w pewnym wieku porażka po prostu nie przystoi, a gdy dodać do tego jeszcze kilka par obcych oczu i uszu przyglądających się i przysłuchujących uważnie z ławek obok, przepis na skuteczną blokadę językową gotowy.
Nierzadko wysiłki lektora dążącego do pobudzenia, zachęcenia słuchaczy do mówienia, przynoszą odwrotny efekt: Tarzan uprze się i już. Nie odezwie się za nic. Być może wtedy właśnie, praktyka w domowym zaciszu, z zestawem słuchawkowym, okaże się skuteczna?
Cel uświęca środki! Nie bójmy się próbować, szukać metod, które pomogą nam przezwyciężyć strach przed wypowiedzią w języku obcym – edukacja to skrzynka pełna narzędzi, w której każdy nieśmiały Tarzan znajdzie właściwe, pomocne w głośnym i wyraźnym wyrażeniu, co myśli.
Nie bądź Tarzanem! Angielski nie nauczy się sam!
Zapisz się na kurs języka angielskiego online Speakingo!
Ten świetny tekst jest przedrukiem wpisu „Czy jest na sali Tarzan?” z bloga Got It!
Na zdjęciu Buster Crabbe z ekranizacji Tarzana z 1933 roku.
Jedna odpowiedź
Uaagrhhh 😉