Pytacie o efekty nauki z kursem Speakingo? Jakiś czas temu otrzymałem przepiękny list. Kursantka opowiedziała swoją historię o tym, jak nauka angielskiego pozytywnie wywróciła jej życie do góry nogami.
(Pisownia oryginalna, śródtytuły, zdjęcia i linki ode mnie.)
Panie Grzegorzu,
chciałabym opowiedzieć jak efekty nauki z kursem Speakingo wywróciły moje życie do góry nogami.
Nie jestem najlepsza w wyrażaniu swoich uczuć. Na co dzień sytuacje, w których muszę opowiadać o sobie i swoich osiągnięciach bardzo mnie krępują. Forma listu nie jest przypadkowa. Tylko w taki sposób będę w stanie oddać to, co siedzi we mnie w środku.
Na początku chciałabym Panu bardzo podziękować za to, że chce Pan przekazywać swoją wiedzę innym. Nauka języka angielskiego to wyzwanie, z którym mierzą się codziennie setki osób w moim wieku. Jeżeli nie ma się do tego drygu, brak umiejętności posługiwania się obcym językiem może skutecznie utrudnić człowiekowi życie.
W moim przypadku, dzięki Panu wszystko wywróciło się o 360 stopni. Efekty nauki z kursem Speakingo przerosły moje najśmielsze oczekiwania. Chciałabym Panu serdecznie za to podziękować!
Jeżeli uzna Pan, że mogę w jakikolwiek sposób pomóc innym w podjęciu pewnych życiowych decyzji, może przytoczyć Pan moją historię na swoim blogu. Może nie jest nadzwyczajna, takie rzeczy mają miejsce wszędzie. Jednak dla mnie zmiany, które nastąpiły w moim życiu są czymś więcej, niż tylko ciekawą historyjką.
W pogoni za marzeniami
Zacznijmy jednak od samego początku. Mam 31 lat, mieszkam w mieście średniej wielkości (ok.150 tys. mieszkańców). Kilka lat temu skończyłam architekturę. Niestety z racji tego, że rynek pracy dla projektantów jest bardzo hermetyczny, nigdy nie udało mi się znaleźć zatrudnienia w moim zawodzie.
Przez kilka lat pełniłam funkcję menadżera w niewielkiej kawiarni. W wolnych chwilach starałam się rozwijać moją pasję do architektury. Cały swój wolny czas poświęcałam na tworzenie kolejnych abstrakcyjnych projektów. Moje portfolio ciągle rosło. Nad deską kreślarską nie raz zarywałam noce.
Sama często zadawałam sobie pytanie po co mi to wszystko? W głębi duszy nie wierzyłam, że kiedykolwiek zacznę projektować dla innych.
Oczywiście każdego dnia przeklinałam swoją pracę, która pozwalała mi na samodzielne utrzymanie. W kawiarni pod pseudonimem menadżer kryły się dziesiątki innych funkcji. Wynieś, przynieś, pozamiataj oraz ciągłe dogadywania ze strony rodziny. Architekt za barem, co jest z Tobą dziewczyno? Dopytywały zawiedzione ciocie.
Faktycznie mnie też to kuło. Oczywiście żadna praca nie hańbi, jednak moim największym marzeniem było połączenie pasji z zawodem.
Rocznie wysyłałam dziesiątki podań o pracę. Czasem dostawałam jakiś telefon. Finalnie zawsze pojawiało się jakieś ale – brak doświadczenia, brak znajomości języka, ktoś był po prostu lepszy.
W Polsce w zawodzie pracuje zaledwie 30% absolwentów architektury. Im częściej trafiałam na tego typu newsy, tym bardziej opadały mi ręce. Powoli traciłam nadzieję.
Miłość na odległość
W czasie największego załamania na mojej drodze pojawił się Wojtek. Mężczyzna moich marzeń. Bardzo szybko połączyła nas świetna relacja. Oczywiście, żeby nie było zbyt pięknie, ukochany na stałe mieszkał w Danii.
Wiedziałam, że co jak co, ale takiej różnicy odległości nie jestem w stanie przetrwać na dłuższą metę. Zdawałam sobie również sprawę, że nie powinnam nikogo namawiać do zmiany całego swojego życia, skoro samej nie za dobrze mi się wiedzie.
Miesiącami unikałam tematu przeprowadzki. Choćby świat się walił wiedziałam, że nie jestem w stanie przenieść się do innego kraju. Wolałabym się rozstać, niż ośmieszać ze swoim łamanym angielskim wśród obcokrajowców.
Nigdy nie wyjeżdżałam za granicę. Po pierwsze nie było mnie na to stać, po drugie zawsze blokował mnie strach przed porozumiewaniem się po angielsku.
Wszyscy znają angielski, a ja nie
Oczywiście w tych czasach znajomość obcego języka uznawana jest za pewnik. Na temat swoich braków nie mówiłam nawet najbliższym. Unikałam kontaktu z angielskim niczym ognia. Robiłam wszystko, by nie wyszło na jaw, że mam z tym jakikolwiek problem.
Mijały kolejne miesiące. Między mną a ukochanym narastał konflikt. Mimo ogromnego uczucia nasze drogi zaczęły się rozchodzić. Zostałam sama — w pracy, której nienawidziłam.
Właśnie wtedy przez przypadek natrafiłam na Pana stronę.
Speakingo – metoda nauki angielskiego dla opornych
Nigdy nie podchodziłam do tego typu kursów poważnie. Pierwsze skojarzenia, które nasuwały mi się na hasło „kurs angielskiego online” to dziesiątki nudnych, gramatycznych zadań oraz niekończące się powtórki słówek.
Moja desperacja popchnęła mnie jednak do bliższego zapoznania się z opisem autorskiej metody. Gdy przeczytałam, że kurs polega tylko i wyłącznie na mowie (nic nie trzeba wpisywać) w głowie zapaliła się pierwsza pozytywna lampka.
Mogę mówić i nikt, oprócz komputera nie będzie mnie oceniał? Opis obudził we mnie nadzieję. Jednak efekty nauki z kursem Speakingo przerosły moje najśmielsze oczekiwania.
Na początek, oczywiście niepewnie rozpoczęłam od darmowego tygodnia. Już po kilku lekcjach wykupiłam dostęp na kolejne pół roku. Wiedziałam, że jeżeli chcę coś zmienić w swoim życiu, to właśnie jest moja ostatnia szansa.
Zamiast przesiadywać nad deską kreślarską, wieczory spędzałam na „rozmowie z komputerem”.
Już po kilku tygodniach dotarło do mnie, że cel mam na wyciągnięcie ręki. Stworzyłam podanie o pracę w języku angielskim. Rozesłałam je do wszystkich biur projektowych w mieście, w którym mieszkał mój ex narzeczony.
Z tygodnia na tydzień podnosiłam sobie poprzeczkę. Dzięki temu, że kurs opiera się tylko i wyłącznie na mowie, na myśl o wyjeździe zaczęłam czuć się swobodnie.
Ustalony przez Pana program dydaktyczny ma w sobie coś nadzwyczajnego. Zarówno dobór słówek, jak i różnorodność zdań pozwalają w krótkim czasie osiągnąć zaskakujące efekty.
Bye Bye blokado!
Największym sukcesem podczas nauki było dla mnie przełamanie własnych słabości. Pożegnałam raz na zawsze wewnętrzne blokady.
Wzrosła moja wiara w siebie. Mimo tego, że nadal pracowałam za barem, wiedziałam że mam jakiś cel. Chciałam przeprowadzić się za granicę.
Efekty nauki z kursem Speakingo
Teraz gdy to piszę, samej nie chce mi się wierzyć, że wszystko potoczyło się jak w filmie. Pewnego zimowego popołudnia dostałam telefon z pracowni architektonicznej w Odense. Zaprosili mnie na wideokonferencję. Pierwsze co przeszło mi przez myśl to podziękowania w Pana kierunku. Rozmowa z komputerem, nic lepszego nie mogło mnie spotkać na samym początku.
Rozluźniłam się, w trakcie rekrutacji byłam po prostu sobą. Dzięki wcześniejszym treningom udało mi się dostać zaproszenie na ostateczną rozmowę w siedzibie firmy.
Nie jestem w stanie opisać, jakie emocje mną targały podczas tego wyjazdu. Nie chciałam tylko rozmawiać po angielsku, chciałam krzyczeć z radości!
Dostałam wymarzoną pracę
Podsumowując kurs Speakingo zmienił całe moje życie. Uwierzyłam w siebie. Zdobyłam pracę marzeń. Przeprowadziłam się do ukochanego za granicę.
Panie Grzegorzu dziękuję za wszystko. Efekty nauki z kursem Speakingo pozwoliły mi utwierdzić się w przekonaniu, że nie wolno się poddawać. Także w zakresie nauki.
Serdecznie Pana pozdrawiam i życzę powodzenia! Mam nadzieję, że kurs trafi do jak największej ilości osób i pozwoli innym na wywrócenie do góry nogami zawodowych planów.
Dziękuję!
Wdzięczna Kursantka
(Imię i nazwisko do wiadomości redakcji)
Zapisz się na kurs języka angielskiego online Speakingo!
Chcesz rozumieć Anglików? Zacznij mówić jak oni!
A czy Wy zauważyliście jakieś pozytywne zmiany dzięki nauce angielskiego? Czy macie podobne efekty nauki z kursem Speakingo? Napiszcie, chętnie opublikuję Wasze inspirujące historie!